Odpływam. Daleko. Płynę. W ciemność. Jestem zmęczony ale tam jest mi dobrze. Ale zaraz... gdzie?! Nie mam pojęcia, nie mogę otworzyć oczu. Czuję las, stary las. Pachnie cudownie, pachnie życiem. Jestem spokojny, nie boję się. Oprócz strumyka płynącego obok zaczynam słyszeć nowy dźwięk. Nie jest przyjemny, a robi się coraz głośniejszy. W jednym momencie orientuję się co to. Zniewalająca woń drzew znika. Czuję coś innego. To otacza mnie całego. Chcę się wyrwać. Nie mogę. Coś łapie mnie za ramię. Jakiś głos mówi, abym był spokojny, nie wyrywał się tak i przede wszystkim wszystkiego wysłuchał. Poddaję się, bo czy mam inny wybór? Poza tym jestem zbyt przyzwyczajony do tego, że zawsze muszę robić co trzeba. Wsłuchuję się więc uważnie. Nie wierzę w słowa wypowiadane przez lekarza (tak, lekarza, dobrze widzicie). No dobrze, nie tyle co "nie wierzę" ale nie mogę tego przyswoić. Wiecie co powiedział? Od tych bardzo silnych tabletek (pamiętacie jak mówiłem wam o tych prochach, prawda?) coś mi się stało (nie wiem co, po co mi to pamiętać) w którymś z płatów w mózgu... Wtedy nad jeziorkiem... zemdlałem. Ugh, cóż za ironia! I teraz najlepsza część... (najbardziej upokarzająca!) Nie widzę, straciłem wzrok, jestem ślepy. Jak kto woli. Tak moi mili, już nigdy więcej niczego nie zobaczę. Gdybym był jakimś człowiekiem bez odrobiny wyobraźni, byłoby okej. Niestety... Co z moimi obrazami, wierszami? Nic przecież nie zobaczę. Siedzę teraz bezczynnie w mym białym pokoju i wpatruję w nicość. Teraz tylko ona mi została. Muszę się położyć, zasnąć (i najlepiej nie obudzić. Ekhm. Już nic.). Może chociaż tam będę coś widział?
Ze snu wyciąga mnie delikatny śpiew ptaków. Poranny śpiew. Z przyzwyczajenia otwieram oczy. Hah, zabawne. Aż sam zaczynam się śmiać. Na głos. Jak nigdy. Nie ukrywam, zadziwia mnie to. Śmieję się pomimo tego, że nie mam już praktycznie nic. Dziwne. Jak cały ja. A skoro mamy już tyle czasu... Śniła mi się. Ona. Eliza. Tym razem biegła. Goniłem ją będąc ciekaw gdzie mnie zaprowadzi. Znaleźliśmy się na tej samej polanie w tym samym lesie, w którym leżałem jeszcze rano. Wszędzie panowała ciemność i strach pochłaniał mnie całego. Spojrzałem na nią. Stała jak w pierwszym śnie naprzeciw mnie, wyciągała ręce. Swymi dłońmi delikatnie muskała moją twarz. Byłem spokojny. Czułem jednak, że próbuje mnie pocieszyć. I wtedy zdałem sobie sprawę... Tak naprawdę nic nie widziałem. To bardziej skomplikowane niż myślałem gdy tak to opowiadam... (mówię do samego siebie, zabawne, nieprawdaż?) Cóż, nie potrafię nawet sobie wytłumaczyć jak to wszystko było możliwe. Eh... Chciałbym to tak bardzo namalować. Chwytam za pędzel. Nie ukrywam, ciężko było mi go znaleźć. Biorę przypadkową farbę i zaczynam. Wpadam w trans. Nie widzę tego, co właśnie powstaje ale niesamowicie mnie to pochłania. Pochłania mnie całego, całą mą duszę. Nie mogę przestać. Nie jestem nawet w stanie ocenić czy skończyłem. Czując tylko niesamowity zapach akrylu czuję się wolny.Ptak. Wtedy jestem ptakiem. Orłem. Walecznym orłem. Tak, nie zasługuję na to miano. Bardziej pasuje do mnie wiewiórka, jeśli wiecie o czym mówię... Ale taka wiewiórka, pewnie lepiej jest jej w swoim zwinnym ciele. Nie to co mi. Ani to przydatne, ani to ładne. Ludzie tylko się tego boją. Takie "nic", w dodatku bezużyteczne. Ach, zapomniałbym, skończyłem mój obraz. Normalnie bym go chociaż opisał, ale chyba każdy wie jak jest. Teraz mogę tylko usiąść i pogrążyć się w pustce. Oddać się jej cały. No bo co innego mi pozostało? Zamykam oczy. Widzę ją. Eliza. Wtedy też ją widziałem. Była ostatnią rzeczą/osobą, którą zobaczyłem.
*
Wiem, iż możecie zastanawiać się jak osoba niewidoma może pisać. Spokojnie, to są wszystko myśli głównego bohatera. :) (wybaczcie, krótki, wiem ale nie chcę też w sumie może takich długich xd) Kochani, jeśli moglibyście komuś podesłać to opowiadanie, polecić, byłabym niezmiernie szczęśliwa!! :)
Kinga jedna uwaga, musisz mniej dodawać nawiasów, jeśli wiesz o co chodzi.. ale tak to świetnie
OdpowiedzUsuń:)
bez przesady z tymi nawiasami XD Ogólnie to super ♥
OdpowiedzUsuńhello!
OdpowiedzUsuńto już czwarty rozdział, a ja nadal nie mogę zrozumieć. nie mam zielonego pojęcia, co będzie dalej. głównego bohatera to już wgl. nie potrafię rozgryźć lecz myślę,że wiem na kim jest wzorowany. zresztą....czekam na kolejne rozdziały. może wreszcie coś zrozumiem. (choć z moją inteligencją to wątpliwe)
~ja.
i tak bej de łej. wyłącz to sprawdzanie czy 'jestem robotem' (bo nim nie jestem, cnie? )
ok, to było dziwne.... xd