Biała, mała śmierć. Dacie wiarę? Przepisali mi tabletki. Łykam je raz na tydzień bo podobno są bardzo silne. Powiedzieli, ze na wzmocnienie organizmu. Nie ukrywam, gdybym nie musiał, nie brałbym tego świństwa. Niestety pobierają mi regularnie krew i widzą wtedy czy brałem...
Krzyki. Coraz głośniejsze krzyki dochodzą do moich uszu. Czy to po tych lekach? Sam juz nie wiem. Tyle juz ich słyszałem, ze nie rozrózniam. Zamykam oczy. Próbuję się wyciszyć. Dźwięki stają się coraz bardziej intensywne. No tak, nowa osoba. Świezo upieczony człowiek naszej chorej rodzinki. W sumie, da się przyzwyczaić. Kazdy "świezak" tak reaguje. Ładują takim igłę i po sprawie. Haśku lulku, do widzenia. Ale czy to rozwiązanie? Cóz, chyba nie powinienem się w tej sprawie odzywać...
TEN głos jest jednak inny niz wszystkie. Prawdziwie rozpaczliwy i dramatyczny... Nie wiem kiedy znalazłem się przy drzwiach, usiadłem na zimnej podłodze i łapiąc się za czarne, juz trochę długie włosy dołączyłem do człowieka po drugiej stronie. Płakałem. Gorące łzy spływały mi po bladych policzkach. Nie, nie dlatego ze byłem słaby. Jedynym powodem (tym razem) była ta biedna osoba, jej ból. Ją tez będą tu więzić. Nie będzie zadnej ucieczki. Szczerze mówiąc, ciekawi mnie Nowa (ma wyraźnie kobiecy głos). Prawdę powiedziawszy, bardziej niz ona powinno mnie zastanawiać kim JA jestem. Mój "byt" pomińmy. Istnieję tylko fizycznie. Jakie jest więc moje imię, nazwisko? Czy je w ogóle posiadam? Odkąd się obudziłem nie nazwano mnie w zaden inny sposób jak przdz numerek. 1702. Oto mój. Własny. Zaden powód do dumy. A jaki jestem? Kiedyś podkradłem pielęgniarkom "opinię". "Stan psychiczny - słaby, depresyjny. 3 próby. Konieczne usunięcie podejrzanych przedmiotów oraz stały nadzór. Lek raz na tydzień. " Zabawna historia, prawda? Pewnie ktoś zastanawia się co takiego chciałem zrobić. Musiałem mówić to tyle razy, ze kolejny nie zaszkodzi. Dodatkowo sprzyja temu fakt, ze i tak nie mam co robić. Farby się skończyły, czekam na nowe, az znowu będę mógł malować. Cała podłoga pod łózkiem jest wyłozona moimi obrazami. Jeszcze ich nie znaleźli. Trochę słabo. Jednak dobrze, bo nie wiem co by ze mną zrobili. Jest jakiś poziom wyzej niz szpital psychiatryczny? Wracając, pierwszy raz - pamiętam kazdą sekundę z tamtego dnia. Dzień mych 18 urodzin (och zapomniałem, mam 19 lat. Chyba najwyzszy czas...). Młody gówniarz, powiecie. Jeszcze sam nie sie czego chce ten dziwak, powiecie. A jednak. Człowiek nawet mając tak mało, mozna rzec, lat moze przejść duzo. Wiecie, strasznie duzo niepotrzebnie myślałem. Od kiedy pamiętam widziałem to wszystko inaczej. Nie jestem jakimś pisarzem by móc to ładnie opisać. Jakieś barwne, rozwinięte zdania. Po co to komu? Jeśli człowiek ma wyobraźnię i jako takie pojęcie o świecie, zrozumie. Zrozumie nawet niemowę. Nic nigdy tez nie planowałem. Wszystko było spontaniczne. "Próba numer 1" równiez. Nie dałem rady nawet udawać podekscytowanego przyjazdem rodziny, kumplami. Nie potrafiłem się wpasować. A według mnie jeśli juz nie dajesz rady być kim innym, jest po tobie. To juz musi być koniec. Wyszedłem po godzinie "imprezowania". Nie, nie piłem ani nie brałem, spokojnie. Około 15 minut później znalazłem się nad jeziorem. Było to moje ulubione miejsce na ziemi. Tam mogłem w spokoju pisać i malować. Pod kamieniem jak zawsze lezał mój długopis i inne przybory. Lezałem i oglądałem ten długopis ze wszystkich stron. Dokładnie badałem jego nacisk, kształt. Przyszła sekunda. Obiekt badawczy ostatniej godziny znalazł się tam gdzie się znalazł. Tętnica to dobra sprawa, co? Dlaczego więc tu jestem? Nie trafiłem. Tak bardzo ironicznie, prawda? Teraz gdy na to patrzę to dość zabawna sytuacja. Do tej pory jednak mam blizny na całym ciele i na szyi. Dziwny sposób, długopis. Taki niepozorny. Niemalze codziennie go uzywałem. Niestety czasem przerywał od zbyt długiego kontaktu ze skórą i krwią. Lezenie w szpitalu było jeszcze bardziej zenujące od tego, co się nie udało. Zabierali mi wszystko. Nawet papierki od batonów. Śmieszni ludzie. Nadal mnie z resztą zadziwiają.
"Podejście numer 2" miało miejsce 10 miesięcy później. Nie nadzorowali mnie jakoś specjalnie więc miałem wolną rękę. Bardzo banalny sposób. Przez jakiś tydzień przed praktycznie nic nie jadłem. Mój organizm stał się bardzo słaby. A później jeden z najbardziej popularnych sposobów. Cóz, dopiero teraz zdaję sobie sprawę jak bezmyślnie to wszystko zaplanowałem. Beznadzieja. Chyba sami to czujecie. No ale mówi się do 3 razy sztuka. To było inne niz wszystkie próby. Dzień po 19 urodzinach. Wczesny poranek. "Poranne bieganie". Pomysł równie banalny co poprzedni. Most był wysoki, nie ukrywajmy. Ruch tez niczego sobie. Nie wiem czemu akurat tam. Moze podświadomie chciałem zeby ktoś to widział? Spojrzenie na stopy. Spojrzenie na niebo. Szczerze mówiąc nie liczyłem jakoś bardzo na zbawienie i te sprawy. Spojrzenie przed siebie. Ręka. Delikatna ale i stanowcza. Zaden ze mnie praktykujący, ale ta dłoń była niczym dotyk anioła. Anioł Stróz? Wątpię, ze miałem/mam kogoś takiego. I nie, nie nawróciłem się z dnia na dzień. Ale nie o wierze... Tak, to koniec. Zrobilo się trochę psychicznie, hmmm. Nie o to mi chodzi. Przyznam się, to było głupie. Ale nie zdajecie sobie sprawy ile przez to zobaczyłem. Coś, czego nie da się opisać. Przyznam, dziwną drogą ale efekt jest. Z drugiej jednak strony aktualna sytuacja........ Szklda gadać. A, właśnie, Nowa się obudziła. Jestem pewny, ze słychać to w całym budynku, jeśli nie w mieście. Jej krzyk. Tak przenikający kazdą komórkę mego ciała. Tak prawdziwy. Prosto z jej duszy. Czuć to. Lekarze juz biegną. Kolejna zyła? Tym nie rozwiązą problemu. To, co zrobiłem w ciągu 1,5 roku było jak ta igła. Nie było wyjściem z sytuacji. A ja? Nie walczyłem. A powinienem.
*
Serdecznie dziękuję za kazde wejście. Bardzo :) Tak samo BARDZO przepraszam, ze musieliscie się męczyć z brakiem "zet z kropką". Sprzęt na to nie pozwalał, wybaczcie. Następnym razem będzie normalna klawiatura i będzie lepiej dla was z czytaniem. Do napisania. xxx
mogę po prostu napisać: o jejciu *.*
OdpowiedzUsuńpoprostu brak słów Kindzia <3
OdpowiedzUsuńmrocznie, mrocznie.
OdpowiedzUsuńczekam na ciąg dalszy. x
Robi się ciekawie, podoba mi się :3
OdpowiedzUsuńCzekam na następne rozdziały.
Kocham to opowiadanie! <33 Pisz dalej i dodawaj jak najszybciej ;D :3
OdpowiedzUsuń